Jestem Góralem i poślubiłem Ślązaczkę, czyli Hanyskę.
Mimo siedmiu lat małżeństwa, wspólnego życia, dwóch dzieciaków w dorobku, do dziś nie mogę pojąć niektórych śląskich pojęć.
Weźmy na przykład słowo „synek”, które może być tak różnie interpretowane.
Popularna onegdaj reklama piwa mówiła słowami aktorów:
„Te, synek, daj tu ty jedne piwo!”
„Synek” w pojęciu Ślązaków jest pojęciem neutralnym, ewentualnie ma wydźwięk miły, życzliwy.
A to ciekawe, albowiem w języku górali „synek” ma zabarwienie wyzywające, lekko obraźliwe.
Lecimy dalej.
„Kiszka” – każdy góral wie, że „kiszka” to „kaszanka”.
Nie wiedzą tego Hanysy, którzy „kiszką” nazywają kwaśne mleko. Dziwne.
„Kucać” w języku Ślązaków znaczy „kaszleć”.
„Kaszleć” po góralsku to „krzypić”.
„Nupel”, „nupelek” to dziecięcy smoczek, po hanysku.
Po góralsku: „cumel”, „cumelek”
O „polu” i „dworze” nie wspomnę, bo to jest temat pokoleniowy. Wiadomo wszak, ze idzie się na „pole” 🙂
Jest słowo wspólne: „wierch” (po góralsku: „wiyrch”).
„Wierch” w języku Ślązaków oznacza „górę”, „górną część”.
U Górali raczej właśnie „wierzch”., czyli „wierzchnią warstwę”.
Są też słowa hanyskie, których nigdy nie zrozumie Góral, ani góralskie, których nie zrozumie Hanys.
A Ty?
Poniżej mały quiz. Jeśli nie wiesz, czy bliżej Ci do Ślązaków czy Górali, powiedz, które słowa rozumiesz:
– tytka
– fuzykle
– sprzycny
– śwarny
– do dom
– zaś
(„zaś”jest wyjątkiem – to słowo rozumieją wspólnie Ślązacy i Górale, reszta świata nie)
Kto zgadnie znaczenie słowa „zaś”?
Pozdrawiam!
Włodzimierz
Osoby, które weszły na ten wpis, wpisywały w wyszukiwarce Google często poniższe frazy kluczowe:
- pisownia po goralsku

„zaś” znaczy znowu lub ponownie, kolejny raz 🙂
Zaś ma dwa znaczenia: Jola ma czarne włosy, zaś Ola jasne. Poseł na file i zaś się wrócił.
Tej, ale tytka to po poznańsku 🙂 Oznacza torebkę papierową, w znaczeniu pierwotnym, choć co raz częściej oznacza także torebkę foliową, foliówkę, a powiedzenie „Dać se w tytę” oznacza upić się.
@Jan:
Dziękuję za cenny komentarz! Bywam często w Poznaniu i zauważam w tamtejszym dialekcie słowa i frazy, bardzo zbliżone do tych, spotykanych na Górnym Śląsku. Powód jest jeden: germańskie wpływy językowe, na Wielkopolsce i Śląsku spowodowane czasami zaboru pruskiego.
Sam pochodzę z Małopolski i z relacji moich Dziadów i Pradziadów wiem, że ówczesna Galicja, czyli austriacka administracja ziem polskich, uchodziła za najbardziej liberalną wśród trzech rozbiorców, stąd i u nas stosunkowo niewiele jest pozostałości germanizmów w języku, choć i takowe się zdarzają…
Najbardziej spektakularnym przykładem asymilacji Austriaków z Polską jest fakt, że istnieje odnoga „polskich Habsburgów”, osiedlonych w Żywcu, którzy po latach istnienia na polskich ziemiach, tak mocno zasymilowali się z polskością, że w czasie hitlerowskiej okupacji 1939, odmówili przyłączeniu się do nacjonalizacji twierdząc, że są Polakami.
Karol Olbracht Habsburg w listopadzie 1939 r. został aresztowany przez gestapo po tym jak odmówił zadeklarowania się jako Niemiec. Stanisław Cat Mackiewicz pisał, ze Karol Olbracht miał powiedzieć: „Moje pochodzenie jest niemieckie, moim macierzystym językiem jest język niemiecki, ale jestem obywatelem polskim i uważam się za Polaka”.
Był więziony przez ponad dwa lata w Cieszynie i brutalnie traktowany.
Wracając do tematu „tytki”: bezsprzecznym pierwowzorem tego słowa jest niemiecka „die Tüte”, która oznacza „papierową torbę”, bądź, we współczesnym uproszczeniu, „reklamówkę”, dołączaną do zakupów w sieciach sprzedażowych.
(Swoją drogą, ciekawe jest pochodzenie znaczeniowe „reklamówki”, oznaczającej torbę na zakupy,, najczęściej foliową, opatrzonej reklamą sponsora, stąd też jej nazwa 🙂 .)
Na koniec dwie ciekawe dygresje. Spytałam moją żonę, Ślązaczkę, czy zna poznańskie „dać se w tytę”. Otóż, nie zna…
Zna natomiast śląskie „dać komuś w tytę” (= „dać komuś w mordę”), a raczej, „dać komuś w tyta”, albowiem Hanysy przejęli również część niemieckiej deklinacji zdaniowej rodzaju żeńskiego, równając mianownik z biernikiem.
Przykład:
„Weź ta rura!” („ta rura” = mianownik) zamiast „Weź tę rurę!” („tę rurę” = biernik)
Powodem jest to, że niemiecki mianownik (Nominativ) jest w rodzaju żeńskim identyczny z biernikiem (Akkusativ).
Druga dygresja: dla ciekawych małopolskiego życia pod zaborem austriackim, oto link do wspomnień mojego Dziadka z czasów Wielkiej Emigracji Galicyji za Wielką Wodę: http://wlodzimierzcieslar.pl/rekopisy-mojego-dziadka-czesc-2/