To jest kolejny błąd, z tych tak zwanych potocznych. Czyli coś się utarło, i tak już zostało. I tak ( prawie) wszyscy mówią. Chodzi o tytułowe wyrażenie: jechać na hutę, czy do huty?
Oczywiście jak najbardziej gramatycznie poprawnie jest “jechać do huty”. Tyle, że w zasadzie wszyscy, których znam mówią ” jadę na hutę”. A znam takich ludzi sporo, bo jakieś 29 lat mieszkałem w rzeczonej Hucie, a konkretnie Nowej Hucie, wspaniałej dzielnicy Krakowa.
Takich przypadków, i jednocześnie błędów językowych można wymienić więcej. A więc:
“Jedziemy na Chorwację” mówią podekscytowani turyści, którzy mają w planach podróż do tego skądinąd fajnego i ciepłego kraju nad Adriatykiem. A przecież tutaj potrzeba powiedzieć “Jedziemy do Chorwacji”. Wbrew pozorom jednak pomylić sie można bardzo łatwo, bowiem, gdy chcemy odbyć podróż do naszych południowych sąsiadów, to powiemy “Jedziemy na Słowację”. I jak widać Słowacja, to nie Chorwacja, jakby na to nie patrzeć 🙂
Kraków ma wspaniały Rynek Główny, i niemalże wszyscy mówią “Jedziemy na Rynek”.
Co również jest utartym powiedzeniem, w jezyku potocznym. Bo prawidłowo powinno być “Jedziemy do Rynku”.
Niby taki szczegół to “na”, czy “do”, ale w niektórych konstrukcjach to razi. I jakby dzisiaj ktoś mi powiedział “Jedziemy do Słowacji”, to też zabrzmi to nienormalnie, bo nieprawidłowo.
Osoby, które weszły na ten wpis, wpisywały w wyszukiwarce Google często poniższe frazy kluczowe:
- na hucie czy w hucie
- w hucie czy na hucie
- https://blendy pl/jechac-do-huty-czy-na-hute
Oto informacja z Poradni PWN odnośnie Huty:
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10965
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=7661
Można się spodziewać, że już wkrótce “na Hutę” będzie w pełni akceptowalne. A używanie przez niektórych tej formy jest dla mnie zupełnie zrozumiałe.
Zszokowało mnie „jedziemy do rynku”.
http://pl.wiktionary.org/wiki/rynek
Wyniki z Googli:
“jechać na rynek” – 2,5 mln
“jechać do rynku” – 300 tys.
Absolwent,
Dzięki za Twój komentarz. Język polski przechodzi tak dynamiczne przeobrażenia, że faktycznie niektóre przypadki, już w zasadzie nie można traktować jako błędy językowe. Co prawda ja dużo częściej słyszę zwrot : ” do Huty”. Ale być może tendencja “do” się stale powiększa.
Co do drugiego przykładu: faktycznie zwrot: “na Rynek” ma sporo większą ilość wyników, niż: “do rynku”. Myślę, że tutaj sytuacja jest podobna. Za jakiś czas będziemy tak mówić, jak nam pasuje bardziej. I językoznawcy nie uznają już tego za błąd, bo kolejne nowelizacje wszelkiej maści słowników i opracowań zaczną traktować nowe formy, jako obowiązujące.
Warto spojrzeć na to pod względem kultury języka. Sposób w jaki odczuwamy przestrzeń kształtuje nasz język. Krakowianie nie wychodzą na dwór, na zewnątrz, tylko na pole. Bawią się w Rynku, a nie na Rynku. Więc może dlatego jadą na Hutę, a nie w Hutę lub do Huty.
tłumaczone, tłumaczone, ale niewytłumaczone. Jeśli mowa o miejscu i rozważamy użycie na/do należy spojrzeć na to pod kątem kultury języka, tego jak postrzegamy przestrzeń. Czy wchodzimy do Rynku (wąskie postrzeganie) czy na Rynek (coś własnego). Wychodzimy na ulicę, ale do sklepu (przestrzeń zamknięta). Miejsca stricte otwarte/zamknięte są takie same dla każdego. Rynek czy miasto są przestrzenią indywidualną. Idziemy na miasto lub jedziemy do miasta – na, bo się w nim żyjemy. Do, gdy przestrzeń jest dla nas obca (mieszkamy poza).
Mówi się na “do Huty”. Każdy mieszkaniec Krakowa to każdemu przyjezdnemu powie. Więc nie narzucajcie nam swoich określeń tylko przyjmijcie krakowskie – poprawne.
Pozdrowienia 😉
Nie chce, żeby to zabrzmiało niemile, ale każdy szanujący się rdzenny mieszkaniec Krakowa mówi : DO HUTY. Tylko przyjeżdżający do Krakowa studenci mówia “na Hute”.
I tu się mylisz, bo w czystym języku polskim, przed nazwami dzielnic, stawia się przedimek “na” a Nowa Huta dzielnicą jest. Dlatego to właśnie sformułowanie “na Hucie” jest poprawne, a “w Hucie” potoczne. Nie jest jednak (dużym) błędem, bo wynika z przyzwyczajenia albo tego, że dzielnica ta jest traktowana jak coś osobnego/obcego lub też wciąż samodzielnego (zależy od strony). Wobec tego w zasadzie można mówić albo tak albo tak, chociaż nie wiem jak by to było traktowane w języku pisanym.
Bardziej dyskusyjne jest używanie sformułowania “ubierać [tu wstaw rodzaj ubrania]”, które z zasady jest błędem (bo ubrać można coś/kogoś – np choinkę/dziecko/siebie, za to ubranie się zakłada).